wtorek, 24 listopada 2015

Jako dzieci mamy różne plany, marzenia, aspiracje. Jedne są bardzo realne inne mniej...
Dziewczynki marzą o tym, aby zostać księżniczkami, tancerkami, lekarzami.
Chłopcy chcą być superbohaterami.
Ja od dziecka chciałam być baletnicą ;) Niestety mama uświadomiła mnie, że baletnice są smukłe, szczupłe, ładne i powabne ;) ja niestety nigdy do tej grupy nie należałam :(.
Poszukiwałam więc bardziej realistycznych planów, które mogłabym kiedyś zrealizować.
Obserwowałam więc środowisko, żeby się czymś zainteresować.
Mój tata ciągle majsterkował... budował, konstruował... Mama dbała o dom, gotowała, sprzątała...
Często chciałam jej pomagać- czyszcząc szmatą do podłogi meble i ściany ;) zmywając naczynia- zachlapując przy tym pół kuchni... Tak więc mama w istocie była "odciążona" i mogła się zająć czymś co lubi ;) 
Mam najlepszych rodziców na świecie. Zawsze mogłam na nich liczyć i tak jest do tej pory... 
Mama bardzo dużo nam czasu poświęcała, czytając książeczki, bawiąc się z nami, wychodząc na spacery. Tata natomiast bardzo dużo pracował, żeby zapewnić nam godny byt. Jednak każdy wolny czas bawił się z nami, wymyślał różne zabawy.
Naprawdę każdemu dziecku życzę takich właśnie rodziców.
Bardzo, ale to bardzo lubiłam spędzać czas z moją starszą siostrą.
Moja siostra była i jest do tej pory dla mnie wielkim wsparciem i autorytetem. Od dziecka opiekowała się mną i wprawiała w dobry nastrój.
Kiedy chodziłam do przedszkola, Pani nieraz prowadziła mnie do starszaków, żebym mogła się pobawić z moją siostrą.
A kiedy już zapadał wieczór, kładłyśmy się do łóżka i wtedy zaczynała mi czytać książki...
liczne bajki i opowiadania... i wtedy mogłam zanurzyć się w świecie fantazji... Mogłam być kim tylko zechcę...
Niestety większość z tych rzeczy pozostawać mogła jedynie marzeniem...
Skoro więc nie mogłam być baletnicą, ani odkrywcą... wzięłam więc kredki, kartki i zaczęłam rysować... 
rysowałam różne bazgroły, głowonogi i inne takie, aż pewnego dnia zauważyłam u mojej ukochanej babci katalog z modą... Moja babcia była krawcową... i naprawdę szyła piękne ubrania...
zapragnęłam być projektantem mody..
rysowałam więc projekty ubrań dla moich lalek - miałam cały gruby segregator...
Nawet szyłam jakieś tam ubranka, ale potem przyszła szkoła, liceum, studia i moja pasja zgasła jak świeczka...
Potem wyszłam za mąż urodziłam dwójkę wspaniałych dzieci, które są moim całym życiem.
I po wielu latach rozterek, smutków, radości, sukcesów, niepowodzeń... dochodzę do wniosku, że od zawsze chciałam być tylko i aż mamą :) Moje kochane dzieciaczki są moim cały życiem i nie wyobrażam sobie świata bez nich....
Moje starsze dziecko- dziewczynka ma 3,5 latek- i bardzo lubi bawić się lalkami :) Ma domek, który ręcznie zrobiła moja siostra, która sama kolekcjonuje lalki i robi różnego rodzaju miniaturki- coś wspaniałego...
Młodsze dziecko chłopczyk ma 16 miesięcy i jest bardzo żywym dzieckiem ;)
Tak więc w świecie pełnym wrażeń, mierząc się codziennie z nowymi problemami, stresami, wyzwaniami - staram się być przynajmniej w połowie tak dobrą mamą- jaką była i jest nadal dla mnie moja mama.
Każdy mój wolny czas staram się poświęcać moim kochanym pociechom. I w tej całej gonitwie ciężko znaleźć czas dla siebie i odnalezienie jakiegoś hobby.
I tu znowu wrócę do mojej kochanej siostry :)
Pamiętacie jak wspominałam, że kolekcjonuje lalki?
Tak! Moja siostra zaraziła mnie poniekąd swoją pasją- i wszczepiła we mnie od nowa moją pasję z dzieciństwa.
Zajęłam się więc przerabianiem lalek.
W działaniu tym wspiera mnie oczywiście moja najdroższa córeczka, która jest dla mnie najważniejszym doradcą i krytykiem :)
Przerabiam głównie lalki Monster High- zmywając im twarz i nadając nowego wyglądu... potem szyję dla nich stroje dla potrzeb konkretnej przemiany ;)
Ale to może kiedy indziej pokażę moje "wynalazki"
Dzisiaj chciałabym się skupić na mojej jedynej lalce tonner, którą zdobyłam- wymieniając się na dwie z moich przerobionych lalek.
Moja Ellowyne ...
Toporna, duża baba... tak chyba ją określiłam, kiedy wyjęłam ją z pudełka.. no ale ok. Podobno takie one wszystkie są...
Przynajmniej jest dobrą modelką ;) i mogę na niej eksperymentować z szyciem ubranek.
Och... ale się rozpisałam ;) a temat miał być o pierwszym ubranku dla mojej Amber. Tak zwany step by step...
O to i ona. 



Jak dla mnie trochę sztuczna  i nadąsana. Taka jakby wiecznie niezadowolona/ obrażona ;)
A przecież ma wszystko czego dusza zapragnie... zgrabne ciało, rude, długie, mocne włosy.. 
Pierwsze ubranko jest dla mnie zawsze ciężko uszyć, gdyż nie umiem się zdecydować na to jak ma wyglądać... i nie zawsze, ale czasami jeszcze w trakcie szycia 150 razy zmieniam zdanie...
postanowiłam tym razem zrobić wszystko tak jak należy...
zaczęłam więc od projektu ;)
wybaczcie mi- rysunek robiony na szybko:)




Tak powinna wyglądać mniej więcej na końcu- oczywiście postaram się , żeby nie była taka krzywa ;)
do tego celu używam płótna- z którego rewelacyjnie szyje się koszule i stroje, które wymagają różnych plis, zagięć itd.
Na część spodnią użyję materiału zamszopodobnego ;)
Potem zastanowię się nad detalami..
No to zaczynamy :)


Tak jak wspominałam wcześniej ;) nie jestem urodzoną krawcową- dla tych co nie czytali dokładnie moich wypocin wyżej ;)- to moja babcia była krawcową- więc z każdym strojem uczę się czegoś nowego.
Oto mój wykrój na bluzkę- jedynie jeszcze nie ma tam rękawków- bo nie byłam pewna, czy bluzka nie będzie za szeroka.

hmmm... zdjęcie trochę nie wyraźne.. najwidoczniej modelka się wierciła ;)
postanowiłam przed szyciem maszynowym- wszystko dokładnie po-szpilkować , żeby niepotrzebnie nie niszczyć tkaniny prując.


To moja mała dzielna maszynka ;) a przynajmniej jej zgrabna, piękna stopka ;) 
Szyjąc staram się zastanowić, które elementy jak ze sobą zestawić, żeby wyglądało jak najbardziej realistycznie.
To będzie góra bluzki- wykończona falbanką/ koronką...


Hm... myślałam, że będzie trochę szersza o.O jak dobrze, że zawsze dodaję sporo materiału na szew ;)
Bluzka będzie zapinana na rzep z tyłu.


Zszywam brzegi i znowu sprawdzam, czy nie jest zbyt szeroka/ ciasna...Myślę, że nie jest najgorzej- jednak następnym razem będę musiała zaszewki zrobić w innym miejscu...
Pozostaje przyszyć stójkę, rękawy, podszyć dół i doszyć detale.

Stójka doszyta.

Spódnica... hm... ciągle zastanawiam się nad długością... 
No nic... na razie tyle... w następnym poście dodam kolejne etapy moich prób i błędów ;)
Jeżeli jakimś przypadkiem ktoś zajrzał na mojego bloga i zechce skomentować moją pracę- to chętnie wysłucham wszelkich rad :) i z pokorą przyjmę każdą krytykę :)

Pozdrawiam serdecznie


2 komentarze:

  1. Śliczne to ubranko, bluzeczka cacuszko :)
    A moja rada praktyczna; boczne szwy zszywam na końcu; wtedy bez problemu na maszynie wszywam rękawy, czy obszywam dekolt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo :)
      Dobra rada- na pewno skorzystam :).
      Rękawki to dla mnie zawsze była czarna magia ;)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń